niedziela, 12 marca 2017

Opowiadanie cz.2

Wiem, dosyć długo nie wstawiałam rozdziałów mojego opowiadania... no i w ogóle nie wstawiałam niczego XD. Ale dziś mam dla was maga długi rozdział. Zaczynamy!

(A tak w ogóle to siema! XD)

Harley POV

Siedziałam na krześle w zupełnie obcym mi miejscu, związana (wcześniej byłam również zakneblowana, ale po wielu trudach udało mi się go zdjąć). O ile się nie mylę, to minął już jakiś dzień od mojego porwania, Och, pozwólcie, że was wtajemniczę...

Dzień wcześniej (chyba)

Siedziałam osłupiała i dalej patrzyłam  jak skamieniała na Jokera stojącego przede mną. Jednak po chwili zdolności mówienia i ruszania się mi wróciły.

-Nie dzięki, pójdę pieszo- odpowiedziałam zdziwiona, z jaka łatwością to przychodzi.

-To nie była prośba, tylko rozkaz.

~Chyba właśnie został twoim szefem. (Gdy będzie pojawiać się ~, to przemawia głos Harley)

-Yyy...?

Zauważyłam, jak wyjmuje zza pleców strzykawkę z niezbyt przyjemnie wyglądającym żółtym płynem i brutalnie wbija mi w szyję...

~No złoczyńcy to raczej do delikatnych nie należą :]

...potem widziałam już tylko ciemność..

Brutalna teraźniejszość

Dalej nie ma tak ciekawych wydarzeń. Obudziłam się przywiązana w jakimś magazynie. Próbuję spać, lecz wybrali mi bardzo niewygodne krzesło :(. Rano przynieśli m i posiłek złożony z chleba i wody. Wtedy na chwile mnie odwiązuję i zakładają kajdanki. Czekają aż zjem, zdejmują kajdanki, z powrotem związują i wychodzą. Wracają dopiero następnego ranka, więc mogę liczyć jedynie na jeden posiłek dziennie :(. Jak pamiętam ze wczoraj, moim oprawcą jest Joker, postrach Gotham. Z tego, co widziałam w telewizji, to straszny i nieprzewidywalny człowiek

~Czyli powinnaś trzymać się od niego z daleka.

-Wow, włączyłeś mózg? To twoja pierwsza mądra wypowiedz!

~...

Wracając...

...Jego ofiary są strasznie pokaleczone i zawsze mają na twarzy wielki, nienaturalny uśmiech...

Jednak ja wieżę, że każdego można zmienić. Gdy skończę studia, bardzo chciałabym zostać psychologiem... lubię pomagać ludziom, choć nikt nigdy nie pomógł mi... Nikomu nie życzę takiego życia jak moje...

~Czyli jesteś takim świętym Mikołajem?

-Ha ha ha. Bardzo śmieszne.

~No proszę. Chcesz leczyć szalonych ludzi, ale jeśli mnie słyszysz, to uważaj ,żeby sama nie oszaleć...

- Przestaniesz?- przecież robi to codziennie. Można się przyzwyczaić.

~Ale nie martw się. Jak już oszalejesz i wszyscy się od ciebie odwrócą, ciągle jeszcze będziesz mieć mnie...

-Ugh.

~Nigdy się ode mnie nie uwolnisz...

~Nigdy.

~Czemu nic nie mówisz?

-Mądry głupiemu ustępuje.

~A więc idziemy na wyzwiska...

-Po prostu się zamknij.

~...

-...

~Co tak niegrzecznie?

Miarka się przebrała.

-!

~NO COOO?

Zawsze byłam trochę wybuchowa

-PRZESTAŃ!-krzyknęłam, ale chyba trochę za głośno, o usłyszałam kroki po schodach prowadzących do mojej celi, a tuż po tym odgłos otwierających się drzwi...


Komentarze  motywują...

FANKA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz